Moja pierwsza nauczycielka tańca w 1990 roku zawsze pachniała cudownym zapachem perfum. Na kursie instruktorskim w 2001 roku usłyszałem od prowadzącego, że nauczyciel tańca powinien jeździć dobrym samochodem.
W 2005 roku pojawia się pierwsza polska edycja „Tańca z Gwiazdami”, a nauczyciele tańca wchodzą na „wyższy level egzystencji”.
Rozpoczyna się idealizowanie i tworzenie plastikowego, sztucznego wyobrażenia kim jest nauczyciel tańca, w duchu „ą, ę, bułkę przez bibułkę”.
Sam będąc człowiekiem stykam się z różnymi instruktorami, trenerami, nauczycielami w różnych dziedzinach i muszę przyznać, że to, co mnie najbardziej w nich pociąga, to nie samochód, nie perfum, ale ich osobowość, charyzma, ich autentyzm.
Dlatego chcę dzisiaj się z Wami podzielić odkryciem, które być może będzie szokujące.
Nauczyciel tańca to zwykły człowiek. Hej, miała być sensacja, a to jednak Was nie zadziwiło, prawda? Zmierzam dalej. Nauczyciel tańca to zwykły człowiek, który również potrzebuje szkolenia, pracy nad sobą, rozwoju. Jeśli poprzestanę na dobrym zapachu i fajnym samochodzie, być może przyciągnę do szkoły ludzi, dla których te rzeczy mają wartość. Wolę jednak podzielić się z Wami tym, co autentyczne.
Miniony rok „covidowy” nie był łatwy dla szkół tańca. Stwierdziłem jednak, że wykorzystam ten czas dla siebie, co – o czym jestem przekonany, przekłada się na sposób prowadzenia zajęć i nie tylko.
Nie będzie to laurka osiągnięć, ale dowód na to, że nauczyciel tańca niczego nie otrzymuje jako gotowego produktu, wszystko co reprezentuje zostało wypracowane, często w większym trudzie niż student mógłby przypuszczać.
Tak więc wykorzystałem ten czas na rozpoczęcie psychoterapii, która niezwykle pomogła mi zacząć układać swoje emocje i lepiej rozumieć innych, co generalnie zwiększyło komfort życia.
„Ty masz na co dzień tyle ruchu”. Zapewniam Was, że ilość tkanki tłuszczowej bez odpowiedniego zadbania o sylwetkę, ciało i kondycję nie zmniejsza się, stąd w ostatnim czasie decyzja o trenerze personalnym.
„Dla mistrza to wszystko jest takie łatwe”. A więc mistrzem, czyli Maestro uważam należy nazywać tylko tych, którzy spełniają 3 warunki:
super tańczą, umieją innych nauczyć, oraz mają charyzmę i osobowość.
Na ten moment spełniam tylko dwa warunki, więc do mistrza mi daleko. Wracając do wypowiedzi, że to wszystko takie łatwe, mogę się z tym zgodzić o tyle, o ile sam fakt zajmowania się tańcem już ponad 30 lat musi być czynnikiem, który ustawia poziom trudności w nieco innej skali. Jednak w ostatnim roku zdecydowałem poświęcić na swój rozwój taneczny bardzo dużo. Najlepsze jest jednak to poczucie – dzisiaj nie chciałbym tańczyć tak, jak rok temu. Za rok, powiem z pewnością dokładnie te same słowa 🙂
A więc psychika, ciało, umiejętności taneczne, interpersonalne, społeczne – to wszystko nie jest dane w pakiecie. Wszystko wymaga pracy.
Studenci czasem mówią, że być może moja myśl jest taka, że nie rozwijają się, bądź są jakimś strasznym przypadkiem. A ja wówczas wracam myślami do pracy nad sobą i z uśmiechem odpowiadam, że nawet taka myśl nie przeszła mi przez głowę.
Gdybym jeździł super furą i lał na siebie tony perfum, być może wtedy miałbym takie myśli. Wolę jednak być z Wami, czyli prawdziwy…